Muzea już dawno przestały być zbiorem zakurzonych gablot i eksponatów. Dziś są to miejsca łączące historyczne eksponaty z multimedialną formą. W ten sposób muzealnicy rywalizują o młodszych odbiorców. Obecnie mają jednak jeszcze jeden problem jak bezpiecznie prowadzić działalność 
w dobie pandemii i lockdownów?

W Polsce szlaki do nowoczesnego muzealnictwa przecierało muzeum Powstania Warszawskiego. Dziennikarz Życia Warszawy w 2006 roku z przejęciem pisał o niezwykłych zajęciach, jakie prowadziła placówka. Chodziło o lekcje historii z wykorzystaniem „nowinki technicznej”, jaką w tamtym czasie była tablica multimedialna.

Całe muzeum Powstania opiera się na multimedialnych projekcjach, zdjęciach w dużych formatach, filmach wyświetlanych na ekranach komputerów, połączonych ze scenerią zburzonej Warszawy. 

Dziś ciężko wyobrazić sobie nowy obiekt muzealny nie podążający drogą nowoczesnych technologii. 

Gry ciekawsze od gabloty

Dobrym przykładem jest tu muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku. Obiekt posiada (chwilowo zamkniętą) Strefę Nowych Technologii, gdzie każdy ma szansę odbyć Podróż w czasie dzięki technologii wirtualnej rzeczywistości. W Muzeum pełno jest filmów, projekcji i autentycznych wojennych odgłosów i nagrań. 

Multimedialnym tropem poszły też mniejsze placówki, jak Muzeum Romantyzmu w Opinogórze.

- Większość naszych ekspozycji jest raczej tradycyjna, jednak przygotowaliśmy nowoczesną wystawę opowiadającą o historycznym budynku oranżerii, zburzonym podczas II wojny światowej. Widzowie oglądają film o historii tego miejsca, a w słuchawkach słyszą opowieści lektora.  Mamy też Magiczny Dywan onEVO, czyli multimedialny projektor reagujący na ruch. Dzięki niemu goście odkrywają eksponaty opowiadające o historii muzeum. Taka forma zwiedzania jest bardziej atrakcyjna dla najmłodszych. Dzieci dłużej skupiają się na interaktywnych grach, niż na eksponatach w gablocie – opowiada Grażyna Komenda, przewodnik z Muzeum Romantyzmu.

W ostatnich miesiącach muzea wykonały kolejny skok do nowoczesności. Nagłe przyspieszenie wymusiła pandemia.

Odkrycie social mediów

W lockdownach muzea pozostawały zamknięte. Jak podaje GUS, w 2020 roku z powodu ograniczeń związanych z pandemią COVID-19 polskie muzea odwiedziło aż o 58,7% mniej gości niż w 2019 roku. 

Placówki stanęły przed problemem, z którym nie mierzyły się nigdy wcześniej: jak edukować , kiedy zwiedzający nie mogą odwiedzać sal wystawowych? Podobnie jak kina i teatry, muzea musiały przenieść działalność do internetu. Wiele z nich zaczęło publikować w social mediach krótkie filmiki opowiadające o danym eksponacie, postaci lub historycznym miejscu. Niektóre zaprosiły do współpracy znanych aktorów. Na przykład Adam Ferency opowiadał na Facebooku o orłach z tronu na Zamku Królewskim oraz o mieczu Stanisława Augusta Poniatowskiego. Podobne inicjatywy prowadziła np. placówka w Zamku Lubelskim.  Niektóre muzea, na przykład Łazienki Królewskie, odkurzyły swoje blogi. Edukatorzy muzealni weszli również do szkół dzięki lekcjom on-line. Muzealnicy podkreślają jednak, że nawet przy największym wysiłku, internet nie zastąpi tradycyjnego zwiedzania wystaw. Muzeum, podobnie jak teatr, oddziałuje bowiem na wszystkie zmysły, a bezpośredniego kontaktu z historycznym eksponatem czy miejscem nigdy nie da się odtworzyć online. 

Zwiedzanie w małym gronie

Muzea szukają więc sposobów, w jaki sposób mogą działać przy otwartych drzwiach w  popandemicznej rzeczywistości. Z pomocą znów przychodzą multimedia. Na przykład Muzeum Historii Żydów Polskich Polin w miejscu edukacji rodzinnej zainstalowało Magiczny Dywan onEVO.

- Zaprojektowaliśmy gry, które wykorzystują elementy święta Chanuka. Dzieciaki łapią Donaty (pączki) i dreidle, czyli hebrajskie bączki. Dzięki interaktywnej podłodze odsłaniają informacje o chanukowych potrawach lub o Chanukiji- świeczniku zapalanym na to święto. Po lockdownie zauważyliśmy wzrost popularności zwłaszcza tej sali. Rodzice z dziećmi cieszą się, że mogą spędzać czas ze sobą, w niewielkim, rodzinnym gronie – opowiada Anna Czerwińska z Muzeum Polin.

Zaletą tej formy zabawy jest fakt, że uczestnicy nie muszą dotykać żadnych przedmiotów, co zmniejsza ryzyko przeniesienia wirusa.

W świecie po pandemii internet będzie tylko uzupełniał główną działalność placówek muzealnych. A tą pozostanie prezentacja wystaw, bo tylko one pozwalają naprawdę poczuć klimat dawnych czasów. 

Czytaj również